Trzynastozgłoskowiec wcale nie odszedł do lamusa. Oj, nie. Może nie do końca konsekwentnym, ale jednak - aleksandrynem polskim - posługuje się Różycki, opolski wieszcz w 12 stacjach.
Czy to jakaś kolejna epopeja, sławiąca polski naród? Skąd. To co najwyżej epopeja rodzinna, w której proces robienia pierogów lub podróż pekaesem podniesiono do rangi wielkiej sprawy. Poemat to zaiste heroikomiczny, w którym zachwyca dysonas wysokiej formy i niskiej treści.
Książeczka jest cieniutka, trzynastozgłoskowcem wyściełana, stacjami rozdzielona.
Dla mieszkańców Opola jest prawdziwą gratką rozczytywać się w mapie miasta "stu banków i jednej księgarni". Nie umyka uwagi sklep monopolowy Jim ani specyficzna ulica Kośnego. Wszystko okraszone lekką ironią i protekcjonalnym stosunkiem do małomiasteczkowej, opolskiej rzeczywistości.
Polecam.